teachair
Wielebny
Dołączył: 10 Wrz 2009
Posty: 1765
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:37, 15 Mar 2011 Temat postu: Natrafiłem na taki tekst... |
|
|
W pewnym mieście, w pewnym kraju znanym z dzikich obyczajów,
ktoś ludności spis założył z mocy prawa.
Wyruszyli więc rachmistrze, pogadali z towarzystwem,
zdając sprawę z dobrodziejstwa inwentarza.
Jak to w każdym mieście bywa, społeczeństwa przekrój skrywa
osobliwych fizjonomii galeryję:
ten golony, ten wąsaty, tamta gładka, ten pryszczaty,
a pod każdą skórą inny człek się kryje.
Starszy burmistrz doświadczony przy wydatnym wsparciu żony
rządzi, choć go mierzi ludu ignorancja.
Jest przewodnicząca rady, która twarde ma zasady.
Na jej głos bezterminowa jest gwarancja.
Radni radzą jak kto może - jedni lepiej, inni gorzej.
Zgodnie twierdzą, że uchylić chcą bram nieba.
Czasem jakiś pajac wpadnie, głos zabierze, czas ukradnie,
a bezmyślna tłuszcza wierzy, że tak trzeba.
Młodzi ludzie pełni chęci chcą do rady też się wkręcić,
Lecz bez wiana mogą sobie jeno marzyć!
W popularnych referendach, komu płacić dywidenda
plebs głosuje, choć nie zawsze tak, jak każą…
Raz do roku na dożynkach nad ogniskiem skwierczy świnka.
Kto ją zeżre? Tylko ziomki od królika…
Jeśli dobrze znasz kucharza wnet utoniesz w apanażach.
Brzydka zgaga w świetle fleszy prędko znika…
Wśród szyderców i klakierów istna rewia charakterów,
każden swoje chce narzucić przekonania.
Jedni jątrzą, inni kadzą, ten połechtan, a ten zdradzon -
gwar nie cichnie; byle mieć coś do gadania.
Czasem wpadnie jak meteor świątobliwy przaśny przeor,
ganiąc słowem - wtedy burzy się lud Boży,
Chcąc fetować jubileusz gawiedź zrzuca się w kapelusz -
Chętnie władzy swoją weną dopomoże.
Chociaż nas historia uczy, choć przed szkodą Polak głupi,
cóż nowego niosą nam cyfrowe czasy?
Lud głosuje, lud doradza, lecz iluzoryczna władza
na niewiele zda się bez Carycy kasy.
Autochtoni z jednej frakcji w stanie lekkiej aberracji
w Speakers’ Corner przerzucają argumenty.
Niechaj Was to nie odrzuca, żaden z rajców nie rżnie głupa
chcąc, by naród chodził wiecznie uśmiechnięty.
Tak tu sobie ludek prosty orze swoje cztery wiorsty,
ten na koniu, ten traktorem, jak kto może.
Ongiś znany tu naczelnik łapę trzymał na spółdzielni,
system padł, więc dziś w opiece miej nas, Boże!
Mamy mądrych i wariatki, bywa wujek, ciotki – swatki,
farmer, dziwka, nauczyciel, kaznodzieja.
Wszyscy żyją obok siebie i choć może być jak w niebie,
To na wspólnych działań front złudna nadzieja.
Zapraszamy Was do miasta, żadna tu nie rządzi kasta
i niestety czas posuwa wszystkich równo.
Nim ład nowy chwyci stery, czas, by w końcu, do cholery
Augiasz wziął się i samemu sprzątnął goowno!
Czas przewietrzyć magistraty, czas posadzić świeże kwiaty,
odmalować, przebudować, przemeblować.
By - nie mocząc rąk w nocniku, pozbywając się nawyków
Jednym głosem „Sto lat!” móc zaintonować!
Ostatnio zmieniony przez teachair dnia Sob 19:18, 19 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|