Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 10:58, 10 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Na Nelsona też prasa wylała wiadra pomyj, i za jego warkocz, i za jego dziurawą gitarę i za jego głos, przypominający skrzeczenie rozdeptywanej żaby... Zgodzę się w tej sytuacji nawet na deskę z płotu, zamiast gitary, w ręku polskiego countrowca, pod warunkiem, że będzie on na niej grał nie gorzej, niż Nelson na swoim wiośle i będzie miał w dorobku choć 1% tej ilości płyt, które wydał stary Willie, ZANIM zrobił dziurę w gitarze.
Szczerze mówiąc, ludziom, którzy nie są fanami i fanatykami, jest wszystko jedno, kto gra, byle grał tak, żeby im się podobało. Dlatego taką karierę robią różne płytowe covery - gdzie z góry wiadomo, że wykonawca nie ma nazwiska, ale potrafi zagrać - być może nawet lepiej od pierwowzoru. Nie popieram tworzenia coverów, ale pokazuję problem. Po prostu - muzyka musi brzmieć JAK MUZYKA, a nie - jak Alabama w Alamo. I 90% słuchaczy nawet nie zauważy, że wykonał ją jakiś Zenek Nowak z Pcimia, a nie - Garth Brooks. Kto zresztą w Polsce (poza garstką fanów) wie, że jakiś Brooks istnieje?
Dlaczego Johny Cash kazał wstawić na scenę w Sopocie porządny, czarny fortepian, a nie - jakiś, nawet najlepiej brzmiący keyboard? Fanaberia, czy - szacunek dla słuchaczy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Cowboykash
Szeryf
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 5768
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Otwock i Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:20, 11 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Ja chyba wybiorę muzykę. Jeśli ktoś potrafi ją zagrać , i zrobi to dobrze, to zawsze posłucham go z przyjemnością.
Np. chłopaki z HTB w Mrągowie zagrali kiedyś kawałek Alana Jacksona pt" Another Good Reason" i powiem ,że zrobili to (moim zdaniem) bardzo fajnie i na wysokim poziomie. Zresztą większości osób , bardzo sie podobało , a i zabawa była przednia
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 20:14, 11 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
No tak, polska miłóść do prowizorki i bylejakości jest nieuleczalna. Inne style muzyczne to NAJDROŻSZE INSTRUMENTY, najwyższej klasy backline, mnóswtow gadżetów i to nie tandaty odpustowej, jak w mrągowie, ale porządnychj, zrobionych na jeden koncert... Teraz już wiem dlacvzego ludzie nie lubią country. Właśnieza bylejakość i improwizację w każdej sytuacji. Zero profesjonalizmu. I nie pomogą tu wirtuozi - publika nie zauważy nawet ich klasy, jeżeli nie zaświecą jej w oczy najdroższymi instrumentami... Mówię nie o fanatycznych fanach country, bo tym jest już wszystko jedno, ale o przypadkowym widzu, który nawet nie wie, czego słucha. Takich widzó, jak wynika z badań naukowych, jest około 86%, więc jest to "garstka" o względy której nie warto walczyć.
Kiedyś, kiedy zarabiałem graniem, zauważyłem pewien, wydawałoby się, drobiazg. Otóż do czasu, kiedy grałem na różnych "wynalazkach" w rodzaju starej Jolany Tornado czy Defila półpudełka albo czeski8ej "Spanielki", nikt mnie nie zauważał. Kiedy wyszedłem na scenę z Fenderem w łapie - stałem się kimś. Czy mi przybyło umiejętności w ciągu jednego dnia od zakupienia gitary?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cowboykash
Szeryf
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 5768
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Otwock i Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:56, 11 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
No więc jak też mam teraz Fendera Ale czy jestem bardziej zauważany ???
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 23:38, 11 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Żeby być zauważonym, trzeba pojawić się na scenie. O tym chyba nie muszę przypominać? Ale żeby być DOCENIONYM na scenie, trzeba czymś błysnąć w oczy publiki. "O ten gość to dobry muzyk, zobaczcie, jaką ma gitarę". Albo "To jest ktoś, jaki duży balet tańczy z nim na scenie". Ludzie nie widzą muzyki, ludzie widzą błyskotki. Gdyby Whitney Huston nie zrobiła wielkiego show ze sztucznymi ogniami, baletem z pawimi piórami w zadkach, dymami i laserami, pewnikiem do dziś piosenka, napisana przez Dolly Parton o miłości na zawsze nie stałaby się nawet lokalnym przebojem. Ale nie o tym dyskutujemy, a o JAKOŚCI brzmienia kapeli. A ta jakość jest głównie uzależniona od używanego sprzętu. NIE DA SIĘ zagrać choćby słynnej solówki z Chattahoochi na gitarze klasycznej!!! Nie da się, bo w tej solówce są elementy, możliwe do zagrania tylko na gitarze "ze wspomaganiem"... Niby nuty są te same, ale... NO właśnie! Diabeł śpi w szczegółach.
A czy wydawanie tysięcy dolarów na skrzypce Stradivariusa to fanaberia muzyka, czy chęć posiadania niezwykłego, frapującego brzmienia? Czy do gitary elektrycznej trzeba wstawiać pick-upy Seymour Duncan po 130 dolarów sztuka, kiedy "DOBRY" gitarzysta zagra na meksykańskich pick-upach z pojedynczym magnesem pod cewkami, wartymi średnio 5 dolarów za sztukę. Otóż nie zagra. Nie dlatego, że te pick-upy brzmią jak wóż asenizacyjny podczas pracy, ale dlatego, żeby graniem z takim brzmieniem po pierwsze nie kaleczyć uszu sobie i słuchaczom, po drugie - żeby się nie ośmieszyć! Nie wierzę, żeby dobry muzyk dał się namówić na sprzęcie który od biedy mógłby służyć za zabawkę przygłuchego dziecka. Może się mylę? W takim razie proszę o przykłady. Oczywiście zapomnijmy o Nelsonie, bo ta dziurawa gitara to po pierwsze chwyt reklamowy, po drugie - ma w mostku rewelacyjny pick-up - z tego co wiem, wykonany w jednym jedynym egzemplarzu, właśnie do tej gitary. Tak jak Chet Atkins miał gitarę, zrobioną tylko dla niego przez Gibbsona w jednym egzemplarzu. Potem pojawiły się niby kopie tej gitary, nazwane Gentleman, ale one nie miały takiego brzmienia jak ta jedna jedyna. A gitara Knopflera? Jest to jeden jedyny egzemplarz i po jej brzmieniu można od razu poznać, że to gra Knopfler. Czy ci muzycy zwariowali? Przeciez mogli sobie kupić koreańskie albo tajlandzkie badziewia i brzdąkać na nich...
Czy słowo "zadki" jest na tym forum traktowane jako wulgarne?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cowboykash
Szeryf
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 5768
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Otwock i Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 2:06, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Widzę iż pojawiły się pewne "ironiczne" zaczepki, a tego nie lubię.
A co do Marka Knopflera ( którgo bardzo sobie cenię ) to ten facet grał na bardzo wielu gitarach i myślę że to nie tylko po przmieniu się go poznaje ale też po tym w jaki sposób gra.
Graficzka którą dorzucam przedstawia tylko niektóre gitary tego artysty.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huberts
Z-ca Szeryfa
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 2670
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Grochów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 7:57, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Old_cowboy napisał: |
1. NIE DA SIĘ zagrać choćby słynnej solówki z Chattahoochi na gitarze klasycznej!!!
2. A gitara Knopflera? Jest to jeden jedyny egzemplarz i po jej brzmieniu można od razu poznać, że to gra Knopfler.
3. Czy słowo "zadki" jest na tym forum traktowane jako wulgarne? |
1. Da się tylko trzeba do tego muzyka a nie muzykanta. Słyszałem jak zrobił to Tommy Emmanuel w czasie wizyty w naszym pięknym kraju. Zagrał jeszcze parę innych rzeczy które wydawały się niemożliwe, np. dwa utwory jednoczesnie, na tej samej gitarze, tymi samymi rękoma i do tego w taki sposób, że dźwięki tych utworów, nakładając się na siebie, pozwalały obydwu utworów słuchać osobno .
2. Co do brzmienia Knopflera to ja go rozpoznaję nawet gra na akustykach (podejrzewam że jakby wziął do ręki skrzypce to też byłby charakterystyczny ), więc nie chodzi tu o gitarę, a raczej o jeden, niepowtarzalny styl grania.
3. Nie, skoro występuje nawet w menu jednej, całkiem porządnej restauracji, w pozycji Swiński Zadek w Kapuście.
Pzdr.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cowboykash
Szeryf
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 5768
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Otwock i Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 8:54, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Co się tyczy Tommy'ego Emmanuel'a, to byłem na tym wspaniałym koncercie ( dzięki po raz kolejny dla tego który wystarał się dla mnie o bilet ) i byłem świadkiem tego co napisał Huberts.
Dodam tylko że na strunach E1;H;G grał w rytmie 3/4 , a na strunach D;A,E6 grał w rytmie 4/4.
Nie wiem jak to zrobił, ale sam to widziałem i słyszałem i gapiłem się na jego paluszki i on to naprawdę zrobił, no i faktycznie słychać było dwa utwory na raz , a mało tego dało sie je rozróżnić
A gitara Brzmiała cudownie ale wyglądała jak ostatnie ogniskowe badziewie. Pościerana calusieńka, więc błysnąć po oczach nie było czym
Inny przykład:
Na moim Fenderze grał Janusz Nastarowicz z Colorado Band, grał Lonstar i kilku jeszcze artystów, i żaden nie grał gorzej niż na swoich gitarach, choć mojemu Fenderowi daleko, oj bardzo daleko do gitary Lonstara, czy Jasia Nastarowicza.
Dlatego tez moim zdaniem ( można się oczywiście z nim nie zgodzić ) nie tyle sprzęt się liczy co kaliber człowieka
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 9:39, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Pisząć o Knopflerze i jegoi gitarze miałem na myśli tę, na krtórej gra nieprzerwanie od mniej więcej 10-12 lat, czyli od czasu, kiedy zerwał (na szczęście) z rockiem, choć jeszcze nie całkiem. Ta gitara jest pokazywana chyba we wszystkich pismach dla gitarzystów, nie tylko w Polsce i jest już legendą. W jednym z pism pokuszono się nawet o narysowanie schematu połączeń między pickupami, zastrzegając jednocześnie, że jest to PRZYPUSZCZALNIE taki układ elektryczny. Pokazano tam, że w jednym z położeń selektora pickupów przenia cewka humbuckera pod mostkiem jest połączona z pickupem przy gryfie, co ma podobno dawać ten niesamowity efekt dźwiękowy, którym wszyscy się zachwycają. Ile w tym prawdy? Chyba tylko Wielki Mark wie.
Nie byłem na wspomnianym koncercie i nie mopgłem naocznie podziwiać kunsztu Emmanuela, ale słyszałem o nim bardzo dużo. Gość po prostu wie, do czego służą ręce, paznokcie i struny. Są tylko dwie kategorie gitarzystów, którzy potrafią z gitar wycisnąć to, co się da wycisnąć - ci co grają flamenco i ci co grają country. Reszta może za nimi nosić instrumenty.
Jeszcze jedno: czy my dyskutujemy o tym, co się FANOM country podoba, czy o tym, co się NIE PODOBA reszcie świata w muzyce country? Wydawało mi sięm, że o tym drugim. Fanów nie trzeba do niczego przekonywać. Zaś tych innych można łatwiej wystraszyć, niż mysz ze spiżarni. Dopóki countrowcy tego nie zrozumieją,dopóki nie zrozumieją że ich nonkonformizm nie jest przez "resztę świata" akceptowany, a co gorsza, jest odbierany jako LEKCEWAŻENIE publiki, tak długo country bedzie traktowane jako najgorszy z gatunków muzycznych. Przejawia się to od mniej więcej 15 lat w stale powtarzanych w wielu kręgach muzycznych słowach "Lepiej nie grać nic, niż grać country". Amerykańscy countrowcy, a za nimi zachodnioeuropejscy zrozumieli to już dawno i tam country zaczyma być coraz bardziej popularne (z wyjątkiem Francji). Może za jakieś 50 lat zrozumieją to także nasi, ale czy ich wnuki dożyją do tego momentu?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cowboykash
Szeryf
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 5768
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Otwock i Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:31, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
A moim zdaniem prowadzimy sobie całkiem luźna dyskusję, która mi się podoba
Każdy przedstawia swoje argumenty, wymieniamy sie poglądami, zachwycamy sie kunsztem muzyków lub ich ganimy i właśnie dlatego jest fajnie. Być może, zdarzy się tak że ktoś, trafi tu na chwilkę, choćby przypadkiem, a wtedy będzie mógł poczytać, jakie jest nasze zdanie, co lubimy a czego nie, co nas drażni , a co zachwyca i przez to właśnie (BYĆ MOŻE) zainteresuje sie bardziej tym wspaniałym gatunkiem muzycznym jakim jest muzyka Country.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huberts
Z-ca Szeryfa
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 2670
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Grochów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:43, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Nie byłem na wspomnianym koncercie i nie mopgłem naocznie podziwiać kunsztu Emmanuela.
Są tylko dwie kategorie gitarzystów, którzy potrafią z gitar wycisnąć to, co się da wycisnąć - ci co grają flamenco i ci co grają country. Reszta może za nimi nosić instrumenty. |
Uwierz mi że Tommy Emmanuel nie uważa się za muzyka country. Ba jest od tego daleki jak Polska od Australii, skąd pochodzi Tommy. On gra swój niepowtarzalny styl, który nie bardzo wiadomo jak zaszufladkować, bo nijak nigdzie nie pasuje (a może przeciwnie, pasuje po trochu wszędzie). A stosując Twoją gradację wartości muzyków, to za nim reszta może nosić, nawet nie instrumenty, bo nie dla psa kiełbasa, tylko co najwyżej kable.
Kiedy zrozumiesz że muzyków w większości nie da się porównać względem muzyki jaką grają (country, rock ,blues, folk, szanty, flamenco, pop, i inne gatunki)? Porównywać można ich techniki, sposoby budowania dźwięków, solówek, szybkość, sprawność, ale to tak naprawdę wszystko nic o nich nie mówi.
Bo jak mawiał (dla mnie wielki) B.B. King wystrczy zagrać tą jedną jedyną, właściwą nutę, we właściwym momencie by stworzyć wielkie dzieło.
Pzdr[/quote]
Ostatnio zmieniony przez Huberts dnia Czw 16:22, 12 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cowboykash
Szeryf
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 5768
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Otwock i Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 16:10, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
A to inne powiedzenie i innego artysty
...Nie sztuka wsadzić do utworu dużą ilość akordów. Sztuką jest stworzyć utwór, na dwóch akordach, byle by to były te dwa właściwe...
P.S.
Nie jest to dokładnie tak jak powiedział artysta, ale sens jest zachowany. ( nie pamiętam jakich dokładnie użył słów, dlatego napisałem w ten sposób.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Huberts
Z-ca Szeryfa
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 2670
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa Grochów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 16:13, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Coś było o 3248 (chyba) możliwych do zagrania akordach na gitarze hehe...
Wiem o kogo Ci chodzi. Swiętą rację prawi ten artysta.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 17:53, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Co do szufladkowania - zawsze byłem temu przeciwny, ponieważ - o czym pisałem jakieś 6 lat temu na TO, ale tego nikt nie raczył zauważyć, są tylko 2 rodzaje muzyki, ta dobra i ta fatalnie zagrana. Narażam się tu fanom country, bo dla nich zdaje się istnieją też dwa rodzaje - country i niecountry.
Ilość akordów na gitarze w JEDNEJ oktawie (bo potem się powtarzają) łatwo obliczyć. Każdy dźwięk ma przyporządkowanych co najmniej 7 akordów durowych i tyle samo molowych. Przyjmijmy że tych akordów jest właśnie 7. A więc 14 x 12 = 168. Każdy z akordów można zagrać co najmniej na 3 sposoby, a nawet na 5. Przyjmijmy, że na 5. a więc 168 x 5 = 840. I chyba trzeba być Panem Bogiem, żeby - zachwując zasady harmonii, wymyślić jeszcze choć 20 następnych. Chyba, że przyjmie się zasadę, że każdy akord bez "dodatkó" gra się wyłącznie na 3 strunach (co jest zgodne z zasadami), wówczas można mnożyć akordy prawie w nieskończoność.
A Jambalaję da się zagrać nawet na 2 akordach! Powinno się grać na 3, przy czym trzecim jest dominanta septymowa i dotyczy to tylko niektórych tonacji. W układzie C - G7 od razu jest akord septymowy więc nie trzeba go dokładać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cowboykash
Szeryf
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 5768
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Otwock i Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 18:38, 12 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat z "Pawlaków i Karguli "
"Świat nie dzieli sie na tych zza Buga i resztę tylko na mądrych i głupich "
Wiemy, wiemy ile jest tych dźwięków Wiemy nawet że są dźwięki wysokie i niskie
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|