N E W S

teachair

[link widoczny dla zalogowanych]

Cowboykash

Przyznam, że kapcie mi spadły po przeczytaniu artykułu Sad

Grupa Furmana bez........................koniec świata Sad

Miejmy nadzieję że Andrzej się nie myli i będzie jak z Genesis.

Andrzej - wyrazy uznania za klasę wypowiedzi.

Piotrek

Szkoda, mam nadzieję, że płyta jednak się ukaże.

Huberts

A dlaczego zaraz koniec świata???
Wierzę, że Grupa Furmana, bez Andrzeja nas zaskoczy równie bardzo jak ten artykuł, czymś nowym, nietuzinkowym... Wszak to dojrzały zespół, składający się z bardzo dobrych muzyków.

Andrzej sam powiedział, że szykuje nowy bluegrassowy skład, "burtę i poszycie już ma" więc jest nadzieja na nowy podmiot. Ja tam się cieszę. Będzie nowe, coś się dzieje!

Szkoda będzie tej niesamowitej energii jaką, wspólnie z Andrzejem, Furmani emitowali ze sceny.
Ale może teraz DWA zespoły będą taką samą energią nas częstować za zdwojoną siłą...
Ja, obydwu podmiotom, Wam i sobie tego życzę!

Pzdr.

Cowboykash

Wszystko się zgadza, ale ponieważ jako pierwszy robiłem komentarz do artykułu to nie chciałem pisać wszystkiego tak "kawa na ławę" Smile

Chciałem by inni także przeczytali ten artykuł i mieli własne zdanie Smile

Ale skoro już wypaplałeś to i ja mogę powiedzieć, że w 100% się z Tobą zgadzam, choć nie ukrywam, że trochę mi szkoda, bo Grupa Furmana z Andrzejem na koncertach dawała taką pozytywną moc, że nogi same tupały i chciało się tańczyć i bawić.
Tak jak Ty, mam nadzieję, że nowy zespół z Andrzejem szybko rozwinie żagle i wyjdzie na pełne morze a Grupa Furmana nadal utrzyma swoją markę i siłę i dzięki temu będą dwa zespoły wręcz eksplodujące dobrymi wibracjami i energią sceniczną Smile

Tego życzę z całego serducha zespołom i nam fanom.

phueta

nie wiem czy to news, ale wlazłem w to mrowisko i zdaje się że nie wyjdę prędko.
w każdym razie miło was widzieć choćby raz/dwa razy do roku i za to wam wszystkim dziękuje.
i cóż, moja refleksja tak z daleka, warto było się wynieść z kraju aby wreszcie zaczęło się tworzyć coś nowego, zawsze miałem poczucie że jestem tam kulą u nogi country, i wreszcie teraz się rozbujaliście. wreszcie jest prawdziwy festiwal country w Polsce, odbywają sie spotkania rodziny countrowej jak należy nic dodać nic ująć. I co najważniejsze to świetnie realizowana strona. po prostu no comments. pozdrawiam wszystkich. Tadeusz Chlabicz

MJK

Nie masz racji, Tadeusz. Oczywiście pewne sprawy idą do przodu wraz z czasem i z rozwojem technologii, to jasne. Ale w Warszawie brak jest tego, co Ty robiłeś - brak stałego klubu countrowego - stałego miejsca imprez, ale też miejsca, do którego - jak sam mawiałeś - nikogo nie trzeba zapraszać, a każdy może przyjść: na placek, pierogi i barszczyk z uszkiem, spotkać się z przyjaciółmi, pogadać, posłuchać muzyki, pouczyć się przebierać nogami do rytmu.... - tego brakuje Sad

Pozdrawiam,
MJK

Mayster

teachair

Mayster, Ty to umiesz spuentować Smile

Moim zdaniem warto zastanowić się, skąd w Tadziowym poście tyle goryczy. Przecież nie bez powodu.
Nie znam Tadeusza może tak długo, jak niektórzy z Was, ale mam z nim wspólny język (Skype and Facebook rulez) i uważam, że nadajemy na podobnych falach. Poza tym, z racji zawodu wykształciłem w sobie intuicję wyczuwania ludzkich charakterów (w pracy nauczyciela, zwłaszcza z dziećmi to nieodzowne). Powiem szczerze, że facet ma naprawdę wiedzę, doświadczenie (ech te 'nieformalne' zdjęcia z imprez Oczkowych), klasę i gust - i mnie również zaskoczyła ta wypowiedź. Dlatego uważam, że coś musi być na rzeczy, skoro 'współojciec' warszaffskiego country czuje się jak ciężar skazańca... Any ideas?

phueta

ja bardzo przepraszam jeśli mój post poleciał goryczą, żal mi tych czasów to prawda i być może ten żal gdzieś się przebił.
i już się poprawiam, każde z wami spotkanie jest dla mnie przyjemnością i wprowadza mnie w stan zadowolenia.
nie czuję się ojcem raczej kontynuatorem o czym na pewno wiedzą Ewa Dąbrowska i Andrzej Trochimiuk. celowo nie wymieniłem tutaj Michała Lonstara, którego mam za "brata jednej krwi", której czarę wypiliśmy wraz z Pierwszym, drugim i następnymi Country TOP.
popijamy tak sobie czasem do dzisiaj... Smile

pochwaliłem stronę internetową, ale to oczywisty błąd i już naprawiam, WIELKIE BRAWA dla Forum i dla muzyka-country.pl
WIELKIE BRAWA za COUNTRY PHOTO was wszystkich, to wszystko się wywindowało na bardzo wysoki poziom i cieszę się że mogę od czasu do czasy pooglądać wasze gęby na świeżo, bo te archiwalne często oglądam

pozdrawiam wszystkich i jeszcze raz jeśli nie dziękowałem zbyt mocno za miłe chwile z wami w Sioux-ie
Tadeusz Chlabicz

Huberts

Mowę mi odjęło po tylu pochwałach!
Tadziu dzięki!!!

A tych czasów wszystkim nam jest żal... Sad

Wywołałeś z mej pamięci piękne wspomnienia. I tęsknotę.
Zawsze mi będzie brakowało atmosfery Oczka (Znanego także jakko "CHLABICZÓWKA" Wink

), nic nie będzie w stanie jej zastąpić. Zawsze można było zajrzeć, zawsze czułem się jak w domu.
I zawsze będę już porównywał wszystkie inne lokale, Sioux'a, Alamo i kolejne próbujące miejsce "Oczka" zająć, do pierwowzoru. Podświadomie.
To było małe powierzchnią (dzięki temu przytulne i miłe) ale WIELKIE duchem miejsce. I to już była zasługa Danusi i Twoja. I śmiem twierdzić, że każde inne miejsce stałoby się Oczkiem, gdyby oddać Wam je we władanie. Nie ważne czy w Warszawie, Krakowie, Londynie, Sydney czy Seulu.
I jeszcze jedno, jakoś nie mogę (Ba!! Ja NIE CHCĘ!!!! Za nic w świecie!) się pozbyć z pamięci kubków smakowych, wyrytych na nich smaków "Jadła Drwala", Spaghetti, Szarlotki (najlepszej po tej stronie Rio Grande) i innych specjałów którymi raczyła nas Danusia. Nawet zwykła kawa smakowała w "Oczku" szczególnie... powiedziałbym przyzywająco... Tak, to dobre określenie...
Ilekroć byłem w okolicy tyle razy zaglądałem, choćby właśnie na kawę, choćby się przywitać.

Pzdr.

czarnapantera

Huberts wyjąłeś mi to wszystko z klawiatury. Też tęsknię Sad

. Nie bywałam w Oczku tak często, jak bym chciała (uroki mieszkania poza stolicą), ale zawsze jechało się jak do domu. Tego nic nie będzie w stanie zastąpić ...

Cowboykash

Piękne to były czasy Smile

Nieraz był ścisk przepotworny, że spóźnialscy razem z palaczami stali przy toalecie, ale nawet tam w tych kłębach dymu było fajnie. Ileż poważnych i mniej poważnych spraw tam właśnie dogadano, ileż kawałów opowiedziano, ile znajomości się zawarło........tak można by wymieniać bez końca.
To miejsce dzięki Tobie i Danusi, było tak przyjazne i takie rodzinne, że naprawdę chciało się zajrzeć choćby na chwilę, nawet tak zupełnie "po nic" i raptem okazywało się, że tych co tak zajrzeli "po nic" jest tam więcej, więc o nudzie nie mogło być mowy.
Podpisuję się pod słowami Huberta dwoma łapami, bo to co napisał to najszczersza prawda.

teachair

[link widoczny dla zalogowanych]

teachair

[link widoczny dla zalogowanych]